piątek, 23 sierpnia 2013

1. Miłość jest nieśmier­telna, na­wet gdy po­pełnia sa­mobójstwo - nie umiera.

Mężczyzna nie czuł się najlepiej po przegranym meczu, który zakończył się niespełna godzinę temu. Dopadł go okropny ból głowy, a oczy piekł nawet najmniejszy blask. Może to dlatego nie zauważył czerwonego światła i z impetem uderzył w rowerzystę na pasach. Odruchowo zatrzymał auto i oparł czoło na dłoniach, które najmocniej jak potrafił zaciskał na kierownicy. Dopiero później opuścił śnieżnego Mercedesa i podszedł do poszkodowanego. Była to drobna brunetka, ubrana w sportowy dres – granatowe spodnie i cytrynową bluzę, a z jej głowy leciała krew. Najgorsze było to, że była nieprzytomna. Kierowca odruchowo chwycił za komórkę i wykręcił numer na pogotowie. Obawiał się, że poniesie konsekwencje swojego bezmyślnego zachowania, ale teraz liczyło się dla niego życie dziewczyny. 

Ojciec zadrwił z jej delikatności, wymierzając bolesny cios w piękną, a zarazem posiniaczoną twarz. Był to kolejny, już normalny dzień w jej życiu. Jednak była gotowa na tę karę, bo znów nie udało jej się zdobyć wyznaczonej sumy pieniędzy. Nienawidziła siebie samej i swojej patologicznej rodziny. Matka chorowała na raka i zmarła, gdy dziewczynka miała zaledwie pięć lat, lecz prawda była znaczniej brutalna. Serce Irene przestało bić po kolejnej, ciężkiej i dość głośnej kłótni z mężem, który nie zawahał się uderzyć ją kilkakrotnie. Naomi, jako małe dziecko niewiele rozumiała, widząc mamę leżącą na dywanie. Ale sąsiedzi okazali się niezbyt przydatnymi świadkami dla policji, która starała się dociec prawdy, lecz ciągle powtarzanie każdego, że to dobra i spokojna rodzina – zbiło ich z tropu. Ludzie bali się niezrównoważonego psychicznie Paolo, a mała Nao została spisana na tragiczny los. Ostatkiem sił uniosła się na dłoniach ku górze i nie zważając na załzawione oczy czy wściekłego ojca, wybiegła z mieszkania. Słysząc zbliżające się kroki mężczyzny, wsiadła na rower i czym prędzej odjechała w nieokreślonym kierunku. Gnała na ile pozwalało jej roztrzęsione i przerażone ciało. Wracaj małolato! – usłyszała za sobą i mimowolnie spojrzała za siebie. Stał na chodniku obok klatki schodowej kilkanaście metrów dalej, z pistoletem w dłoni. Zadrżała, bojąc się o swoje życie, gdy uderzyło w jej bok coś rozpędzonego i silnego. Ból sparaliżował jej ciało, po czym opadła na asfalt, uderzając głową w twardą nawierzchnię... 
  
Przerażony, zmierzwił dłonią swoje czarne włosy. Odprowadził wzrokiem brunetkę, którą na specjalnych noszach, lekarze wkładali do wnętrza karetki. Nadal była nieprzytomna. Nie zastanawiając się długo, odruchowo usiadł za kierownicą Mercedesa i udał się do pobliskiego szpitala. Miał wyrzuty sumienia i chciał, aby dziewczyna jak najszybciej wyzdrowiała. Trzy godziny spędził na białym korytarzu, nieustannie wpatrując się w swoje ręce i obrączkę, która od tygodnia nic już nie znaczyła. Szybkim ruchem zdjął ją z serdecznego palca i schował do kieszeni bluzy, gdy zza drzwi sali wyszedł starszy mężczyzna w śnieżnym fartuchu. Savani natychmiast wstał ze swojego miejsca i podszedł do lekarza.        
- Pan do dziewczyny potrąconej przez samochód?- zapytał, przeglądając kartotekę poszkodowanej. Siatkarz posłusznie kiwnął głową. – A kim Pan dla niej jest?- Włoch doskonale znał to pytanie i wiedział, co będzie w konsekwencji, gdy wyzna prawdę.
- Mężem- oznajmił, a w kieszeni ponownie nasunął obrączkę na palec. Doktor przyjrzał się jego prawej dłoni, po czym uśmiechnął się nikle.   
- Jej stan jest stabilny. Jest tylko poobijana i może mieć tymczasowe zaniki pamięci. Jednak to minie- wyznał z poważną miną. – Może ją Pan odwiedzić- dodał i zniknął za drzwiami gabinetu.        
Cristian niepewnie złapał za klamkę. Miał wątpliwości, czy aby na pewno dobrze robi. Może ona nie życzy sobie jego obecności? Nie! – potrząsnął głową na boki, odrzucając wszystkie niepoprawne myśli od siebie. Bezszelestnie wkroczył do sali, w której panował półmrok. Jedyne światło dawała niewielka lampka, tuż obok łóżka brunetki, oświetlając jej delikatną i posiniaczoną twarz. Wyzwał się w myślach. Jak mógł jej nie zauważyć i tak zranić tę przepiękną buzię. Powoli podszedł do niej i opuszkami palców dotknął jej policzka, pełnego szwów, po czym usiadł na krześle obok. Zamknął jej kruchą dłoń w swoim uścisku i przymknął powieki. Czuł się winny i nic nie mógł na to poradzić. 

Niewielka, biała plamka ją oślepiła. Zamrugała gwałtownie, aby po chwili zorientować się gdzie jest. Dookoła puste, poszarzałe ściany i cienie, rzucane przed lampkę. W uszach dzwoniły jej najróżniejsze sygnały urządzeń. Kątem oka zerknęła też na swoje poranione ręce, a gdy chciała spojrzeń na posiniaczone nadgarstki poczuła czyjeś palce na swoim ciele. Zerknęła w lewo i ujrzała przerażoną twarz mężczyzny, którą nie raz widziała w telewizji, prasie czy na plakatach. Odruchowo wyrwała swoją rękę.         
- Nie bój się- szepnął, spoglądając na nią. Noe odsunęła się na drugi brzeg łóżka.   
- Kim Pan jest i czego ode mnie chce?- zapytała, ledwo słyszalnie. Przez swoje przeżycia z ojcem lękała się obcych, a już w zupełności nieznanych mężczyzn.    
       
Nie wiedział co odpowiedzieć przestraszonej dziewczynie. Westchnął głęboko, a w jego głowie kłębiło się tysiące przemyśleń. Bał się jej reakcji na wieść, że to on sprawił, że wylądowała właśnie w tym okropnym miejscu. A nie chciał jej zranić. Była piękna, i mimo siniaków i zadrapań zauroczyła go oraz stała się dla niego bardzo ważna. Nie potrafił opisać swoich uczuć do niej, ale chciał się nią zaopiekować.    
- Mam na imię Cristian. Znalazłem cię nieprzytomną na ulicy- skłamał, uśmiechając się niepewnie.   
- Dziękuję- mruknęła, po raz pierwszy patrząc mu w oczy. Savani poczuł, jak serce podchodzi mu do gardła i bije ze zdwojoną siłą, a ręce zaczynają mu się pocić. Miała piękne, zielone tęczówki i potrafiła nimi skutecznie hipnotyzować.
- Mam zawiadomić twoją rodzinę?- zapytał, próbując skutecznie skleić coś spójnego.          
- Nie mam rodziny- przyznała, a w jej oczach pojawiły się łzy. – Moi rodzice nie żyją- dodała.
- Przykro mi- wyznał, zmieszany.
Kilka tygodni później

Przez ostatnie dni zmienił się nie do poznania. Koledzy z drużyny ciągle zadawali mu pytania, co jest tego powodem. Nie udzielał odpowiedzi. Jedynie zaraz po treningu wsiadał do samochodu i pędził do domu, gdzie czekała na niego urocza brunetka. Dała mu szansę i zamieszkała z nim. Znów się zakochał. Zapomniał o niedawnym rozwodzie i ciągle unosił się nad ziemią, poprzez miłość do dziewczyny. Wbiegał do mieszkania z bukietem róż i całował ją na powitanie. Aż do pewnego, listopadowego dnia, gdy podczas golenia zawadził o kosmetyczkę Noemi i stamtąd wypadły dwa, pozytywne testy ciążowe oraz kartka od ginekologa. Była w trzecim miesiącu, pod sercem nosiła nie jego dziecko. Zamarł, po czym zdenerwowany pokazał dziewczynie swoje odkrycie. Nao rozpłakała się, chowając twarz w dłonie.     
- Przepraszam- szepnęła, próbując go przytulić. Nieskutecznie. Savani odsunął się do tyłu, z groźną miną.     
- Wynoś się- nie silił się na miły ton głosu. Czuł się zdradzony i oszukany. Chciała z niego zrobić kompletnego idiotę. W spokoju obserwował, jak brunetka wychodzi z mieszkania ze swoimi rzeczami.

Usiadła na poboczu drogi, zastanawiając się czy zmieniłoby coś wyznanie Cristianowi całej prawdy o jej rodzinie. Była w ciąży z własnym ojcem – wzdrygnęła się na samą myśl o tym. Brzydziła się siebie. Jednak postanowiła jeszcze raz zawalczyć. Ostatni. Obtarła rękawem bluzy zapłakane oczy i skierowała się do domu siatkarza. Jednak gdy dotarła na miejsce ujrzała radiowóz przed jego mieszkaniem. Po cichu uchyliła niedomknięte drzwi i wsłuchała się w rozmowę.       
- W związku z tym, że dziewczyna wyszła bez większego uszczerbku na zdrowiu z potrącenia, nie poniesie Pan większym konsekwencji. Jednak musi Pan wypłacić karę w wysokości trzech tysięcy złotych…- odsunęła się dwa kroki do tyłu, słysząc słowa policjanta. Savani był tym idiotą, który omal nie odebrał jej życia. Był tym dupkiem, którego znienawidziła, będąc jeszcze w szpitalu. Nie mogła dłużej tego słuchać. Odwróciła się na pięcie i pobiegła przed siebie. Teraz krople deszczu mieszały się z jej łzami, płynąc wspólnie po zziębniętych policzkach. Gdy dotarła w dobrze znane jej miejsce, weszła na barierkę i delikatnie chwiejąc się, spojrzała w dół. Woda falowała i rozchodziła się na boki pod wpływem kropel. Przymknęła powieki, rozkładając ręce. Tak bardzo nienawidziła ojca za wszystkie gwałty, uderzenia i wyzwiska. Nienawidziła Savaniego za kłamstwo i niemal, że odebranie jej życia. Kochała mamę, do której zapragnęła dołączyć.        
- Nao, nie!- rozległ się krzyk za jej plecami. Znała ten głos. Mężczyzna ze łzami w oczach ciągle powtarzał, aby tego nie robiła. A ona miała mętlik w głowie. Kochała go, nienawidząc. Tak bardzo i szalenie. Postanowiła dać mu drugą szansę, lecz deszcz nie pozwolił jej na ten krok. Poślizgnęła się na mokrej nawierzchni murka i wpadła wprost do rwącej rzeki. Nie przeżyła i nigdy nie wybaczyła sobie bólu, jaki sprawiła siatkarzowi. Jej Cristianowi.



Buongiorno! Startuję z one part story. Mam nikłą nadzieję, że choć troszeczkę będzie się wam podobało. Tę historię skończyłam przed momentem, dość tragicznie. Przepraszam, wybaczcie mi.
REKLAMA: tworzę i zapraszam na INEVITABILE-SORTE oraz MIO-ENIGMA, nowości! A także: PYTANIA?

5 komentarzy:

  1. Po prostu zszokowało mnie życie Naomi. Przemoc w rodzinie, śmierć matki spowodowana przez ojca na oczach tak małej dziewczynki, jeszcze do tego ciąża z własnym ojcem, takie sytuacje nie mają prawa się zdarzyć. Do tego końcówka... szczerze, poruszyło mnie to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  2. najpierw byłam wściekła, bo ją okłamał, potem zadowolona, bo zamieszkali razem, jeszcze dowaliłaś z tymi testami ciążowymi i już myślałam, że to będzie ich dziecko.... a potem znowu wściekłość, bo ją uśmierciłaś, a ja się pytam dlaczego oni nie mogli zaznać szczęścia razem?

    OdpowiedzUsuń
  3. Każde z nich miało swoje sekrety... Szkoda, że żadne z nich nie potrafiło się do nich przyznać i wszystko się tak skończyło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobało??!! Jest zajebiste!! Nawet bardziej niż zajebiste!
    Zszokowały mnie opisy życia Noemi... SZOK SZOK I JESZCZE RAZ SZOK.
    Nie wiem co napisać... Jestem pod ogromnym wrażeniem. Piszesz super i za pewne będę czytać każde oneparty pisane przez Ciebie.
    Ale wracając do tego oneparta... Na początku byłam zła, że Savani ją okłamał, ale zdałam sobie sprawę, że ja sama nie zrobiłaby inaczej, w takiej sytuacji...
    Ucieszyłam się gdy przeczytałam o ciąży, ale po odczytaniu fragmentu, w którym napisałaś, że to dziecko jej ojca, momentalnie się wściekłam. Gdy czytam opowiadania (jakiekolwiek, o różnej tematyce) wyobrażam sobie co czuje główna bohaterka / bohater i przeżywam wszystko razem z nim... Ryczałam czytając końcówkę, o jej śmierci...
    Dobra, bo ja bym tak mogła pisać i pisać, a w końcu Cię zanudzę ;) A tego bym nie chciała, bo kto by pisał takie zajebiste oneparty i wgl?!
    Czekam na next i pozdrawiam ^.^

    OdpowiedzUsuń
  5. boże aż się popłakałam bardzo szkoda mi tej dziewczyny nie wyobrażam sobie jak przeszła przez to współczuje jej :(
    blog jest super czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń